Historia Edypa: uciekając przed swoim przeznaczeniem, wpada się prosto w jego objęcia.
To samo przydarzyło się prorokowi Jonaszowi. Ucieczka przed przeznaczeniem – przed zadaniem, jakie wyznaczył mu Najwyższy, skończyła się w brzuchu głębinowego potwora. Po tym, gdy został przez niego, na rozkaz Stwórcy, wypluty, prorok już nigdy więcej się nie buntował.
A gdyby Bóg machnął ręką? Jak długo taki stwór trawiłby Jonasza, przyprawiając go tym samym o nieznośne męki? Przez całą wieczność?
„Paszcza lewiatana
Zamykała się na mnie.”
- napisał w wierszu „Tak mało”, genialny w każdym wersie Czesław Miłosz, nawiązując do powyższej historii, dając jednocześnie świadectwo, że również próbował, lub po prostu poczuł jak to jest (mogłoby być), uciec przed samym sobą.
Mission: Impossible. Ucieczka nie może się powieść, bo to, co przeznaczone, przeznaczone jest nie bez kozery; po to właśnie,
żeby się wypełnić, urzeczywistnić. Ze
względu na tego kogoś,
kogo dotyczy bezpośrednio, ale i w kontekście znacznie szerszym,
nieraz odsłanianym dopiero w trakcie, stopniowo.
Dzieje się
tak, wypełnia się owo
przeznaczenie,
niezależnie
od tego, na ile rozpoznajemy swoje ścieżki, swoje filtry i
nastawienia, swój Cień oraz
źródło
tego wszystkiego; to
jest proces, odbywa się on
w
człowieku i równocześnie poza nim. Przynajmniej tak stanowią archetypowe przekazy.
A rzeczywistość (w której się one odbijają i przez którą przenikają)? Czasem potrzeba wielu wcieleń, żeby dotrzeć do siebie pełnego, żeby sfinalizować zadanie.
Samoświadomość jest tu słowem – kluczem. Samoobserwacja i zarazem dystans do samego siebie. Rozpoznanie tego, co moje i co nie; co zostało narzucone, wdrukowane.
Trochę więcej napisałam o tym kiedyś, dawno temu, tutaj.