niedziela, 10 marca 2019

Wybór moich haiku, tanek, haibunów, wierszy i notatek strumieniowych z 2011 r.


Pomiędzy domysłem i pewnością -
Zimowy ogród


Jeden z kilku moich utworów, który trafił na łamy Archiwum Haiku poetki haiku Magdaleny Banaszkiewicz. 



***


Głęboka zima
Wchłania mnie
Nowa powieść


***


Zimowa zaduma -
W białej pustce
Pulsuje kursor


***


Ona.

Była niezawodna. Spokojna, silna i piękna. Miała regularne rysy twarzy i lekko skośne, jasnoniebieskie oczy. Emanowała czymś, co z jednej strony wydawało się niedosiężne, a z drugiej - upragnione. Kiedy podczas różnych uroczystości rodzinnych gwar rozmów stopniowo narastał, kiedy pieniste fale wznosiły się do zenitu, żeby potem opaść z wielkim hukiem, kiedy najostrzejsze nawet dysputy, nie wiadomo jak i dlaczego, znienacka rozbrzmiewały wybuchami uwalniającego śmiechu - ona pozostawała nieporuszona. Zawsze w tym swoim ciemnym turbanie, dającym wrażenie gładko zaczesanych do tyłu włosów, okalających jej twarz. Zawsze z odsłoniętymi ramionami o regularnych, lekko zaokrąglonych liniach, doskonałych, jak ona sama, lecz doskonałych bez narzucania się; najnaturalniejszych w świecie. Budziła tęsknotę za czymś dalekim, lecz kiedyś na pewno istniejącym... Za doskonałymi czasami, kiedy wszystko działo się po raz pierwszy i było tym, czym jest i niczym więcej. Za czasami, w których każdy detal był zaczątkiem pięknej i spójnej, nie znającej przeszkód historii, nie zatrzymującej się na niczym, lecz jednocześnie w pełni wyzyskującej każdą napotkaną chwilę. Czy takie czasy naprawdę istniały, czy też rozgrywały się tylko w pragnieniach?...Im bardziej bowiem rzeczywistość się od nich różniła, tym większej nabierały intensywności, ale i tym bardziej się oddalały... Ona znała odpowiedzi na takie pytania. Wiecznie zamyślona, nigdy się nie uśmiechała... Emanowała za to spokojem, spokojem Ducha, który przewędrował wiele krain i niejedno widział; ducha, który w każdym początku momentalnie dostrzegał to, co było w nim immanentnie zawarte - koniec. Kiedy teraz o tym myślę, widzę, że snuł się on między nami od dawna, widzę, jak bardzo był nieubłagany, jak bezlitośnie, z bezwzględną konsekwencją zbliżał się krok po kroku i zataczał coraz ciaśniejszy krąg; krąg, w którym z upływem czasu, było nas coraz mniej. Szczególnie widać to było podczas kolejnych uroczystości, z okazji corocznych świąt... Ona jednak była obecna za każdym razem i to dawało mi siłę, dzięki której uczyłam się godzić z Nieuchronnym. Bo w końcu, któregoś dnia, zupełnie niewiarygodnego, ale i niczym nie różniącego się od innych dni, fale przestały się burzyć, wznosić się i opadać, rzeczy przestały przemieniać się jedne w drugie; stół wokół którego zwykle się zbieraliśmy, teraz otoczyła cisza. Mogłoby się wydawać, że nigdy nas nie było, a to, co brałam za wspomnienia jest tylko echem z innego wymiaru, który z jednej strony stawał się coraz bardziej obcy i niedostępny, a z drugiej był Bramą prowadzącą zupełnie gdzieś indziej, gdzie niezwykle łatwo byłoby wejść, ale skąd, czułam to podskórnie, nie byłoby powrotu. W miarę zaś jak to przejście się otwierało, zaczynał być odczuwalny dziwny, przenikliwy chłód, który pomału paraliżował wszystkie ruchy, myśli, pragnienia... Nie mogłam jej tam zostawić.


Na ścianie
Po zdjętym obrazie
Prostokąt światła


Publikacja na łamach miesięcznika Libertas. Oprócz powyższego haibunu, ukazało się tam również kilka innych moich utworów. 

 

***


Zapada zmierzch -
W ogrodach zwijają się
Parasole


***


Non omnis moriar -
Od strony cmentarza
Zapach bzu


Ten wiersz, wraz z kilkoma innymi moimi utworami, trafił na łamy portalu poetyckiego Polskie poezje końca XX i początku XXI wieku poety haiku Jerzego Jakuba Wieczorka.


***


Kolejna podróż -
Zabieram
Coraz mniej bagażu


***


Ledwo nas sobie przedstawiono,
Ledwo pierwsze spojrzenia,
Półsłówka, półuśmiechy...
Ledwo zdążyłam zapytać:
- "Chcesz jabłko?"


***


Dom spokojnej starości -
W pokojach co chwilę
Ktoś inny


***


Tam, dokąd się wybieram
Nie ma jeszcze ustalonych kursów -
Mocno zawiązuję buty


***


What a rainbow!
I click on
"Like" button


12 lipca 2011 r. publikacja na łamach "The Mainichi Daily News".


***


Piszę
Łupina kolejnego kasztana
Otwiera się


Powyższy utwór, oraz czternaście innych moich wierszy, został opublikowany na łamach antologii Haiku; wybór, wydawnictwo Kontekst, Poznań 2011


***





Otulenie -
W całym domu zapach
Skoszonej trawy


***


Wycinka drzew -
Poprzez uderzenia siekier
Wycie psów


Publikacja na łamach miesięcznika Libertas.
Powyższy utwór trafił również do Archiwum Haiku poetki haiku Magdaleny Banaszkiewicz.



***


Krajobraz
Po huraganie -
Ponad powierzchnią wody
Schody
Prowadzące donikąd


***


The old factory -
Through every window
Branches


13 października 2011 r. moje haiku zostało opublikowane na łamach "The Mainichi Daily News".


***


XII Wielki Arkan - Wisielec, czyli proces samopoznawczy. 

cały jestem do środka więc to jest trochę tak
jakby mnie nie było to co na zewnątrz jest
tylko formą mniej lub bardziej zobowiązującą ale już
nie mnie
nie jestem więc w stanie wziąć
odpowiedzialności za to jak
ją przyjmiesz i czym ona okaże się dla ciebie jedno
jest jednak pewne
nie wolno ci zajrzeć do środka
za to co jest w środku również nie odpowiadam ale będę
tego bronił czym by nie było bo właśnie to
stanowi moją istotę nawet
jeśli w tej chwili nie wiem dokładnie
co to oznacza
wszystko nagle nie wiem kiedy przetasowało się tak że
przestałem to rozpoznawać
wiedziałem tylko
że nic od teraz
nie będzie już takie samo jak przedtem ale nie mogę nic
więcej o tym powiedzieć bo to się właśnie teraz
kształtuje kształtuje się
we mnie i przez mnie zupełnie
jakbym był odbiornikiem i nadajnikiem równocześnie bez
żadnego wpływu własnego
wiem
pomyślisz że się usprawiedliwiam ale na to też nie mam wpływu
być może nawet chciałbym żeby chociaż trochę mnie to
poruszyło ale tak się nie dzieje wszystko
tylko przepływa przez mnie przepływa w sposób spokojny
i jednocześnie zdecydowany dając mi tym samym
do zrozumienia iż nawet mój najlżejszy ruch
byłby dla mnie zagrożeniem
więc jedyne
co mogę
to pozwolić na przepływ
jestem tym na którego najczęściej nadeptujesz w tramwaju w autobusie
jestem tym z nieobecnym wzrokiem
jestem tym który milknie w połowie zdania i zapomina ciągu
dalszego zapomina siebie
jestem tym który wzbudza w tobie uśmiech pobłażania i politowania
równocześnie
i niech tak będzie bo to oznacza że jestem
bezpieczny że nawet
nie przekroczyłeś mojego progu więc wszystko jest dokładnie
tak jak powinno być
gdyż
nie rozpoznając samego siebie
wymagam szczególnej ochrony wiem zatem tylko tyle że się
kształtuję wydobywam
nie pamiętam już z czego pewnie mógłbym sobie przypomnieć ale
dotknięcia pamięci bolą
nie wiem też do czego brnę poprzez nienazwane mgły w których znikam sam
przed sobą
nic nie wiem ale ufam
ta ufność której źródła też nie znam pozwala mi trwać
między przejawem totalnej mocy której ryk wciąż jeszcze
rozbrzmiewa we mnie dalekim echem i dzięki której
przekroczyłem samego siebie a śmiercią
która kiedyś zniszczy otulający mnie kokon żebym
mógł wreszcie narodzić się na nowo
kiedy to będzie?
nie wiem ale na pewno we właściwym czasie
cały jestem
do środka
jeśli mnie kiedyś kochałeś jeśli
za mną tęsknisz
zaczekaj
nie próbuj się do mnie dostać narodzę się
poprzez śmierć
i może być ci trudno
mnie rozpoznać
a to oznacza że znajdziemy się
w takiej samej sytuacji
je też będę
uczył się siebie na nowo nie wiem
ile nazw będę pamiętał ile ocaleje
z tego co znałem kiedyś
ale wiem nie nie wiem
czuję
że jeśli byliśmy prawdziwi na pewno odnajdziemy się
na nowo
jeśli nie to będzie tak
jakby nas nigdy nie było
jedno i drugie okaże się
zbawcze
nawet nie zaboli
otworzy tylko przestrzeń
na oddech
dla mnie pierwszy od
niepamiętnego czasu
ale teraz już dość
choć nie jeszcze jedno będą
mówić ci o mnie różne rzeczy
a ja nie zdołam na to w żaden sposób
zareagować pamiętaj zatem tylko o jednym
nawet judasz był częścią boskiego planu
a to też w dodatku jest tylko jedno z moich
imion które tak jak wszystkie pozostałe nim
się obejrzysz zdąży przemienić
się w inne bo żadne imię nie jest dość
wystarczające jako że należy
do dziedziny wielkiej zniewalającej formy
od której uciekłem
do środka
bo nie było przecież
innej możliwości


***


Opadły liście
I nagle wokół tak wiele
Domów


***


Telefon w środku nocy -
Rozmawiam z samą sobą
Sprzed lat


Publikacja na łamach miesięcznika Libertas.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz