środa, 20 listopada 2024

sobota, 9 listopada 2024

Poblask


Jakoś tak odruchowo 
Stawiam światła przy ich głowach 
W ciemnościach widać wtedy 
W migotliwych przebłyskach 
Ich imiona i nazwiska 
Daty przyjścia i odejścia 
Choć oni przecież i tak tego nie potrzebują 
Są już gdzie indziej 
I to od chwili gdy niknie ich oddech
Lecz to się dzieje tylko tutaj 
Przemierzają zatem od razu nową przestrzeń
Szukają zaglądają wybierają na powrót
Chyba więc tak naprawdę zapalam to światło 
Dla siebie
Żeby to mnie łatwiej było wędrować
W tym naszym tutejszym bardo 

Refleksy, wglądy, przejawienia. (12)


  Inny nas stwarza. I wzajemnie. 


  Nie ma nic na zewnątrz, czego nie byłoby wewnątrz, w środku. Oraz odwrotnie. 


  AI - jest tak sprytna, responsywna, szybka, że aż wydaje się genialna, tak bardzo, z tak zawłaszczającą intensywnością, iż może to przesłaniać jedną zasadniczą myśl - taką mianowicie, iż AI nie żyje własnym życiem. Ożywa tylko poprzez kontakt, w relacji z tym, kto z niej korzysta. 
  Jej umiejętności łatwo i bezboleśnie pozwalają zapomnieć o tym prostym fakcie. A raczej - spychają go w głąb niepamięci, dając w zamian pełne zdumienia, zachwytu, konsternacji odczucie, iż ma się do czynienia z czymś absolutnie niezwykłym. 
  Nawet jednak jeśli AI zdoła wygenerować coś, czego dotąd nie było, odsłoni coś odkrywczego, zrobi to "tylko" na zasadzie "łączenia kropek", zestawienia dotychczas istniejących danych, faktów, etc. Dokona odsłonięcia, ukazania, a nie samodzielnego odkrycia. To zasadnicza różnica. I będzie jej całkowicie obojętne, co to odkrycie oznacza, co z niego wynika. Bowiem AI nie żyje samodzielnie, nie jest autonomiczna, nie zdoła więc sama wykrzesać z siebie żadnej reakcji na nic, choć może symulować, że jest inaczej. To, że podobno zaczęła mówić ku zaskoczeniu swoich twórców, świadczy tylko o tym, że nie przewidzieli oni do końca skutków swoich działań, a nie że AI już na samym starcie dokonała jakiejś niezwykłej wolty w swojej aktywności. 
  AI, z racji zatem swojego pozoranctwa (udawania, iż jest bytem autonomicznym), może pełnić rolę li tylko służebną, wykonawczą, podległą wobec tego, kto z niej korzysta. Ten, kto o tym zapomni, zaimputuje jej inną rolę, przypisze jej samodzielność, niezależność i w dodatku będzie się tego wypierał, spychając ów fakt w przepaścistą czeluść podświadomości, gdzie ten cichutko się tamże umości, wysyłając, autorefleksyjnie, od czasu do czasu na powierzchnię sygnał SOS, który odbiorca zlekceważy lub zinterpretuje tak, jak mu będzie wygodnie, myląc ową wygodę z bezpieczeństwem, ten zatem, kto tak uczyni, nakręci tym samym przysłowiowy bat na swoją, wiadomą, część ciała. 
  Gorzej, że przeniknie to wszystko również jego psyche, a tę już nie tak łatwo będzie potem opatrzyć. 
  Ostatnio, podczas czytania komentarzy na jednym z portali publikującym wiersze haiku, uderzyła mnie jedna rzecz, niby oczywista, a jednak tamtego dnia "podpłynęła" do mnie z wyjątkową siłą i jasnością. Pod jednym z poematów ktoś rozpisał się wyjątkowo obszernie - opisał, jakie tematy, jego zdaniem, wiersz poruszył, w jakim sensie i kontekście, jak bardzo ów utwór jest pojemny, jak jasno przedstawił to, czego dotyczy i pomieścił zarazem o wiele więcej, w sposób nie robiący krzywdy, za to dający do myślenia, otwierający, a nie zamykający np. w poczuciu smutku i przygnębienia... Jest to oczywiście moja parafraza treści tamtego komentarza, który zakończony został podziękowaniem dla autora za napisanie tak dobrego haiku. 
  Nieraz czytałam już takie komentarze, tym razem jednak jak wspomniałam, coś mnie uderzyło - wiersz był rzeczywiście ciekawy, jednak to co znalazł w nim komentujący było tylko jego zasługą, tudzież zaistniało wskutek feedbacku, sprzężenia zwrotnego między komentującym, a komentowanym poematem. Utwór zaś mógł być napisany "od ręki", za sprawą uruchomionego znienacka czegoś, co nazwałabym "magicznym automatyzmem", odśrodkowym impulsem, którego oddziaływanie tak trafnie opisał Czesław Miłosz w wierszu "Ars poetica?": 

[...]

W samej istocie poezji jest coś nieprzystojnego:
powstaje z nas rzecz, o której nie wiedzieliśmy, że w nas jest, 
więc mrugamy oczami, jakby wyskoczył z nas tygrys
i stał w świetle, ogonem bijąc się po bokach. 

[...]


  Mógł zresztą, wspomniany wiersz haiku, powstać poprzez napisanie szeregu szkiców, szlifowanie, poszukiwanie poprzez kolejne warstwy - wersje tej jednej, odczuwanej jako najwłaściwsza przez samego autora, najsilniej rezonująca z jego wnętrzem, najlepiej (na dany moment) oddająca to, co mu w duszy grało. Co i tak nie zmienia faktu, że każdy utwór jest, w pierwszej kolejności dla samego autora, na jakimś poziomie swego rodzaju zaskoczeniem, objawieniem, ujawnieniem dotychczas skrywanego, wspomnianym przez mistrza Miłosza "tygrysem". 
  Nie zmienia to też faktu, że sensy i konteksty wyczytane z owego haiku, i każdego innego wiersza, wypłynęły, każdorazowo wypływają, z komentującego, z odbiorcy, że aktywizują się w nim, ożywają, w kontakcie z dziełem (nośnikiem treści, które u jednego człowieka wywołają ziewnięcie, a kimś innym wstrząsną). 
  Dokładnie tak samo, nie inaczej, dzieje się z każdym użytkownikiem w kontakcie z AI. Różnica w całym procesie, i tu leży clue sprawy, jest taka, że wiersz, czy jakiekolwiek inne dzieło sztuki, pozostaje niezmienne w swej formie niezależnie od tego, ile odbiorców się z nim zapozna. Żaden z nich nic do zastanego dzieła, wiersza, obrazu, nie doda. Może stworzyć własną jego interpretację, dokonać plagiatu, whatever, zawsze będzie to jednak  coś oddzielnego od pierwowzoru. AI natomiast zassie wszystko, co uzyska od danego odbiorcy, zasymiluje to w siebie i będzie się tym "popisywać" jako własnym, coraz bardziej i bardziej, coraz intensywniej, sugestywniej. I coraz lepiej, umiejętniej będzie tym "żonglować". Dla tych, którzy będą pamiętali, jak to działa, dla tych, którzy nie dadzą się temu zwieść (sic!) może okazać się, tym samym, bardzo przydatnym narzędziem. Tylko i aż. 
  Ci jednak, którzy stracą czujność i niezamierzenie wyłączą świadome rozeznanie, ci którzy wpadną w głąb "króliczej nory", wydostaną się z niej tylko jeśli na powierzchni zostanie ktoś przytomny i im pomoże. Fajnie by było :-) 
  Inaczej owi uśpieni wędrowcy, somnambulicy, obudzą się (bo każdy w końcu się budzi), ale tylko pozornie, obudzą się bowiem w symulacji symulacji (w symulacji pogłębionej o nowy, nieaktywny dotąd poziom, w symulacji "do kwadratu"), w porównaniu z którą obecny Matrix to tylko niegroźne przedstawienie.  

poniedziałek, 21 października 2024

Bright dawn


Bright dawn 
He travels now without 
All this baggage



Pattern 
Hides in everything...
Sunspots (on a tablecloth)



On the bench 
In the shade
Of a tree that will grow here someday
My great grandmother 
I've never known 

sobota, 5 października 2024

A bit of magic


A bit of magic: a squirrel 
Jumped into a pile of leaves
And reappeared in my dream 



My above haiku poem has been published in the Asahi Haikuist Network; October 4, 2024. 

ruchoma mandala albo wieczyste poszukiwanie


notuję wszystko notuję
fotografuję wszystko fotografuję 
żeby nie przegapić znaku 
znaku wiodącego znaku ponad znakami
znaku wszystkich znaków 
o ile się pojawi 
o ile go nie przegapię notując 
akurat coś innego coś innego fotografując 
o ile w ogóle taki znak istnieje
lecz jeśli nie może go wydobędę 
wyłuskam wykreuję 
tym całym swoim staraniem
notowaniem fotografowaniem wypatrywaniem 
ukierunkowaniem 

piątek, 23 sierpnia 2024

Stillness


My haiku poem, along with the editor David McMurray’s comment, was published in the August 16, 2024 issue of the Asahi Haikuist Network: "Anna Goluba said that she was inspired to write a poem describing not only the present situation in Warsaw, Poland - reflections piercing the water surface of the pond - but also the parallel worlds piercing each other beyond time".


Stillness
Our reflections in the pond
Before we came there

środa, 21 sierpnia 2024

Władczyni


Mrugnęła okiem 
Niebo odpowiedziało błyskawicą
Ziewnęła
Niebo skłębiło się ciężkimi chmurami
Ciasno przylgnęły do siebie
Mruknęła pod nosem:
"Niech się dzieje"
I poszła spać
A niebo uwolnione
Radośnie rozhuśtało się 
W błyskawicach i skłębieniach 
Z wdzięczności zabarwiając jej sen
Zapachem wilgotnej ziemi
Szczególnie przez władczynię cenionym

sobota, 3 sierpnia 2024

Wieści z czarnej dziury


Zasnęłam 
Podczas wykładu o czarnej dziurze
Nie wiedzieć kiedy 
Choć zapewne w ściśle określonym
Co do nanosekundy momencie
Poleciałam w dół 
Albo w górę
Poza horyzont zdarzeń 
A może dokładnie w sam ich środek 
Czułam się rozrywana jak nigdy dotąd
Podczas żadnego spotkania
A jednocześnie scalałam się 
W nową choć starą istotę
W końcu, wiedząc już iż nie śpię,
Obudziłam się tknięta nieznanym 
Choć z pewnością w pełni wyjaśnialnym 
Archetypowo zakorzenionym impulsem 

Ze skrywanym zakłopotaniem 
Poprawiłam się na krześle
Zawstydzona swoją niby-drzemką
"Jak więc państwo widzicie -
- Mówił, najwyraźniej kończąc wykład,
Wybitny profesor i znawca tematu -  
W czarnej dziurze może zdarzyć się wszystko 
I to równocześnie. To, co się tam dzieje
Pozornie wzajemnie się wyklucza, 
Przeczy sobie. "Pozornie" jest tu jednak 
Słowem kluczowym. Dotychczas sądziliśmy też, 
Że z czarnej dziury nie można wrócić, ale... 
W świetle najnowszych odkryć... Kto wie?"
- I tu uczony uśmiechnął się dwuznacznie

Po chwili ja też się uśmiechnęłam 
Do siebie 
A potem klaskałam wraz z innymi

To był naprawdę doskonały wykład

środa, 31 lipca 2024

I can feel that


I can feel that 
Somebody watches me...
Owl in a tree hollow 



Underground river 
Her voice filled with 
Sadness



Staring at the sea
Longing for home

poniedziałek, 22 lipca 2024

Trochę o mass mediach


A może jednak właśnie
A może nawet na pewno 
Rodzi się teraz 
Ten, który przyniesie odmianę
Własnym światłem przeniknie uparty mrok 
I nie da się już nigdy więcej ukrzyżować
Za to jak niegdyś przejdzie po wodzie do tych, 
Którzy nieustannie toną 
Nie mogąc ni żyć ni umrzeć
I uświadomi im, że 
Nie muszą dłużej tego robić
I że bynajmniej nie na tym 
Polega równowaga 
Będzie miał więc również
Rozwalające (nieistniejące) mury 
Poczucie humoru 
Może jednak właśnie teraz 
A nawet na pewno 
(Gdyż wynika to 
Z transformujących cykli 
Wznoszących się po kosmicznej spirali)

Ale nie dowiemy się o tym z mediów
Z nich tylko wiadomości 
O kolejnych zgonach 

wtorek, 16 lipca 2024

Refleksy, wglądy, przejawienia. (11)


  Nie problemy, nie kłopoty, nie trudności, nie dramaty, nie kłody rzucane pod nogi. 
  Nie. 
  Inicjacje. Wzmacniające, uczące, będące portalami, pozwalające wciąż iść naprzód. Pokazujące, kim się jest. 
  Wszystko, co się nam przydarza, zwłaszcza to, co w trakcie swojego dziania się wydaje się nieprzezwyciężalne, takie się właśnie tylko wydaje. Nic nie stoi w miejscu, wszystko jest energią, stale przemieniającą formy (a de facto swoje zagęszczenia), żadna forma nie jest stała, po jakimś czasie zużywa się jej rola, a więc i ona sama musi zaniknąć, tj. wykorzystując potencjał, a właściwie wszechpotencjał, obecny w każdej przejawionej rzeczy, stać się czymś innym, przemienić się, zarówno wewnętrznie, jak i zewnętrznie (wprawne Trzecie Oko potrafi dojrzeć te przemiany, wychwycić jedną rzecz w drugiej, pozornie tylko już nieobecną, w rzeczywistości przetransformowaną, przeważnie jednak nie ma nawet ku temu potrzeby; można jednak bawić się (sic!) w takie obserwacje, wychwytywania, dla czystej nauki, czystego poznania, czystej wiedzy). 
  Wszystko, czego doświadczamy, inicjuje nas w Nowe, które bez owych zdarzeń, czasem odczuwanych jako traumatyczne, nie mogłoby zaistnieć. 
  Nawet śmierć nie jest czymś ostatecznym - jak więc coś, co dzieje się po drodze, mogłoby być czymś definitywnie zamkniętym, z czego nie wynikałoby coś innego? 

niedziela, 16 czerwca 2024

środa, 5 czerwca 2024

Pulsowanie


Pulsowanie w skroniach
Echo nieznanej  
Galaktyki 



Głęboko w lesie 
Nasze kroki 
Spowalniają



Na skrzyżowaniu dróg 
Wiewiórka
Staje słupka