Prawda nie boli; kiedy jest się w prawdzie, przyjmuje się to, co jest, takim jakim jest. A taki stan sam z siebie sytuuje się poza bólem i nie - bólem. Ból odczuwany w chwili ujawnienia prawdy wypływa zatem nie z niej samej, lecz z człowieka, który jej (zwykle znienacka) doświadczył. Ten ból mówi, że to, co zostało ujawnione jest całkowicie różne od wewnętrznego przekonania na dany temat lub oczekiwań z nim związanych. To energetyczne uderzenie w twarz, w splot słoneczny, wszędzie niżej i wyżej, po całym ciele; to energetyczne szarpnięcie za energetyczną powłokę tworzącą kokon w którym - przed ujawnieniem prawdy - przebywaliśmy, umościliśmy się, który mieliśmy oswojony i zagospodarowany na swoją modłę. Wskutek ujawnienia prawdy kokon pęka. To musi boleć. W "Matrixie" Neo, po tym, gdy prawda została mu objawiona, pyta Morfeusza dlaczego bolą go oczy. "Bo nigdy przedtem ich nie używałeś". To najlepsza odpowiedź, jaką można dać. Przejście z ciemności - kokonu - do światła boli. Boli tak, jak narodziny. W macicy też jest ciemno. Prawda nie boli. Prawda uwalnia. Pozwala być tym, kim się jest. Motyl nie może przecież rozwinąć skrzydeł pozostając w kokonie. Jedno i drugie zachodzi równocześnie - gąsienica przechodzi potężną transformację, a kiedy ta dobiega końca, kokon pęka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz