Kim będzie,
kiedy w końcu się odwróci, 
kobieta na obrazie
Vilhelma Hammershoia? 
Mitologiczną harpią? 
Baśniową królową? 
Boginią zemsty? 
Kopciuszkiem, który uciekł z balu? 
Bezlitosną macochą? 
Wymagającą, ale i czułą matką?
Matką, której dziecko wyszło i nie wróciło? 
Miss świata? 
Szarą myszką? 
Kobietą wiecznie zapracowaną? 
Znającą tylko znój, rozpacz i zwątpienie?  
Czy raczej, ze swoją pustą tacą, 
leniwie snującą się przez czasoprzestrzeń? 
Podobno to żona samego artysty, 
ale skąd wiadomo, czy nie wymknęła mu się
podczas malowania? 
A kto, w takiej sytuacji, 
zdołałby odtworzyć drugiego, 
jeden do jednego? 
Może więc to już od dawna jest dziewczyna, 
którą malarz kiedyś widział w przelocie, 
która przez okamgnienie 
na zawsze wniknęła w jego niepamięć
i odtąd uparcie, poprzez niego, 
obraz za obrazem,
poszukuje dla siebie wyrazu? 
Pozostając odwrócona, może być każdą z nich 
i żadną zarazem. 
Dopóki nikt nie uwięzi jej w spojrzeniu, 
nie skieruje na nią 
swojego wewnętrznego projektora, 
jest wolna. 

 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz