Metaistnienie
W ciszy
słonecznego poranka
słychać bulgotanie wody
od gotowanych na twardo jajek;
dokładnie w tej samej chwili
z głębi
oddalonego o tysiące kilometrów
wulkanu
dochodzi pierwszy od dziesięcioleci
chrapliwy pomruk
równoczesny zarazem
z dźwiękiem gongu
w odległej
o kilka kolejnych tysięcy kilometrów
świątyni
komunikującej się
z garnkiem i z wulkanem
metajęzykiem
wszechsprzężenia zwrotnego
w metaświecie,
który istniał przed nami
i będzie istniał po nas
na wieki wieków, amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz