Nagle film
Zaczął się niesamowicie ciągnąć
Jak makaron nawijany
Na widelec, na uszy, gdzie tam sobie
Kto winszuje;
Nie było widać końca
Pojedyncze słowa
Pochłaniały każdorazowo
Ogromną czasoprzestrzeń,
A między nimi -
Samodzielnymi, choć nieustająco
Fluktuującymi bytami -
Rozwierały się przepaście,
W które zaglądałam - opadałam
Bezradna
Zrozumiałam, że zasypiam
I pospiesznie -
Źródła tego pośpiechu
Domyślam się w dziejach
Tych wszystkich, którzy,
Sądząc z zasysającej mocy filmu,
Musieli przespać swój los,
Ewentualnie,
Doczekawszy napisów końcowych,
Bezkrytycznie uznali ich ostateczność -
Wyszłam z kina
Zaczął się niesamowicie ciągnąć
Jak makaron nawijany
Na widelec, na uszy, gdzie tam sobie
Kto winszuje;
Nie było widać końca
Pojedyncze słowa
Pochłaniały każdorazowo
Ogromną czasoprzestrzeń,
A między nimi -
Samodzielnymi, choć nieustająco
Fluktuującymi bytami -
Rozwierały się przepaście,
W które zaglądałam - opadałam
Bezradna
Zrozumiałam, że zasypiam
I pospiesznie -
Źródła tego pośpiechu
Domyślam się w dziejach
Tych wszystkich, którzy,
Sądząc z zasysającej mocy filmu,
Musieli przespać swój los,
Ewentualnie,
Doczekawszy napisów końcowych,
Bezkrytycznie uznali ich ostateczność -
Wyszłam z kina
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz