poniedziałek, 30 sierpnia 2021

Pytanie, które wisi w powietrzu. I takaż odpowiedź.

 
Niby nie ma wojny,
a jednak powstają
zasieki i mury na granicach.
Niby nie ma wojny,
a jednak ludzie uciekają
z własnych krajów
przed śmiercią,
lecz ta dogania ich
na środku oceanów
lub zwyczajnie, po drodze,
gdy dla odmiany
nie mają czym zwilżyć ust.
Niby nie ma wojny,
a jednak zbroimy się.
Dyskretnie.
Oświetleni nawzajem fleszami
i sztuczną bielą
wypolerowanych na błysk
naszych nie - naszych zębów.
Wszystko pod hasłem
szeroko rozumianej profilaktyki
i na dobrze rozumiany pokaz.
Niby nie ma wojny,
a jednak drżenie jest.
Podskórne.
Narasta nocą, kiedy myśli,
że nikt nie patrzy
i nie daje spać prorokom,
dręcząc ich,
tyleż niejasnymi,
co nieustępliwymi wizjami.
Więc może jednak to już ona?
Przyczajona w wysokiej trawie,
napręża mięśnie
i wyostrza wzrok.
Szykuje się do skoku.



Powyższy wiersz napisałam 5 września 2015 r. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz