środa, 16 października 2019

Taniec


Więc to ja.
Spowija mnie czerń.
Oddala mnie od życia,
zamyka do środka.
Nie ma mnie, choć
wydaje się, że jestem,
lecz jestem tylko
spersonifikowaną Myślą;
przesuwam figurki
na szachownicy.
Moje krzyki, łzy i wzruszenia -
wszystko jest wyliczone,
nie ma mowy o pomyłce.

Więc to ja.
Spowija mnie biel.
Ze wszystkich sił
chronię się
przed nazbyt dotykalną jawą.
Drżę milionami drgnień
i stąd wiem, że jestem;
jestem strażniczką Źródła
Wszelkiego Przejawienia.
Nigdzie stąd nie odejdę;
dalsze przejawienia bolą,
wolę rzeczy, gdy jeszcze
nie w pełni są sobą.

Więc to ja.
Spowija mnie czerwień.
Jestem w nocnym krzyku,
zduszonym silną, męską dłonią.
Jestem w krzyku
dosięgającym chmur.
Jestem w krzyku
pełnym gniewu.
Jestem Ogniem -
ze skostniałych form
wypalam zalążki Nowego.
Przeze mnie dokonuje się
każda rewolucja.

A on?
Tańczymy z nim
naprzemiennie.
Ta, którą
zaczyna rozpoznawać,
przelękniona,
ucieka.
Nie potrafimy inaczej.
Może kiedyś.
Jutro.
Za dwa lata,
trzy miesiące
i cztery dni od dziś.
Lecz jeszcze
nie teraz.


22.02.2013 r. 




Edvard Munch, "Taniec życia"  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz